Kłótnia o Nord Stream 2 w Niemczech. W tle miliony z Rosji
Kanclerz Niemiec Olof Scholz po spotkaniu z Władimirem Putinem, które odbyło się we wtorek w Moskwie, po raz kolejny nie zdobył się na stwierdzenie, że może wykorzystać zablokowanie Nord Stream 2 jako element nacisku na Rosję. – Jeśli chodzi o sam rurociąg, wszyscy wiedzą, co się dzieje – powiedział, cytowany przez "Die Welt".
Dziennik zauważa, że jego "pełna rezerwy" postawa może wynikać z niejednoznacznego stanowiska, jakie zajmuje wielu polityków SPD ws. niedawno zbudowanego rurociągu.
Podkreśla, że kanclerz najprawdopodobniej rozumie, iż w przypadku inwazji Rosji na Ukrainę będzie należało podjąć decyzję o zawieszeniu koncesji Gazpromu.
Zieloni pytają o Nord Stream 2
Ponadto Nord Stram 2 ma wielu wpływowych zwolenników w jego macierzystej partii, tj. premier landu Meklemburgia-Pomorze Przednie Manuela Schwesig. – Mam nadzieję na szybką procedurę opartą na praworządności, aby rurociąg mógł zostać uruchomiony – mówiła w styczniu, kiedy konflikt na Ukrainie od dawna się już tlił.
To najbardziej zaciekła zwolenniczka gazociągu w niemieckiej polityce – oprócz byłego kanclerza Gerharda Schroedera – ale obecnie zaczęły zbierać się nad nią czarne chmury. Zieloni, zasiadający w parlamencie landu Schwerin, przekazali bowiem "rządowi krajowemu obszerny pakiet drobnych pytań, które mogą postawić Schwesig i innych zwolenników rurociągu w bardzo niewygodnej sytuacji" – pisze "Die Welt".
– Już od dłuższego czasu wiadomo, że Nord Stream 2 przynosi korzyści nie tyle naszemu krajowi związkowemu, ile przede wszystkim rządowi rosyjskiemu i koncernowi energetycznemu Gazprom — powiedział Harald Terpe, lider Partii Zielonych w parlamencie Meklemburgii. — Wokół rurociągu panują nieprzejrzyste zasady, do których byłem przyzwyczajony, kiedy żyłem w państwie niedemokratycznym — dodał polityk.
Nie ma notatek ze spotkań?
Informacji domaga się również CDU. Politycy dawnej partii rządzącej chcą wiedzieć, "jakie konkretne kroki podjął rząd landu i w jakim zakresie działał wspierając dokończenie budowy gazociągu. Kiedy i które podmioty spotykały się, dyskutowały i tym samym podejmowały decyzje w związku z gazociągiem" — cytuje ich pismo dziennik.
Równocześnie autorzy artykułu odnotowują, że najprawdopodobniej nie istnieją żadne notatki z kilkukrotnych spotkań, które Schwesig odbyła ze Schroederem, który jest przewodniczącym komitetu akcjonariuszy spółki Nord Stream AG i prezesem zarządu spółki Nord Stream 2 AG.
Dziennikarze zadają w związku z tym pytanie: "jak duży wpływ lobbyści byli w stanie wywrzeć na projekt i jakie wsparcie od władz uzyskać".
"Nadużycie formy prawnej fundacji"
Sprawie przygląda się również organizacja Transparency International, a w centrum jej zainteresowania znalazła się Fundacja Klimat i Ochrona Środowiska, której kapitał założycielski wynosił 200 tys. euro.
Pieniądze zostały przesłane bezpośrednio przez rząd Meklemburgii. Później fundacja dostała zasilenie w wysokości 20 mln euro od Gazpromu, a następne 40 mln z Rosji ma otrzymać ona w ciągu najbliższych kilku lat.
— Samo założenie fundacji, która ma realizować zadania publiczne, takie jak ochrona klimatu i środowiska, a otwarcie służy działalności komercyjnej rosyjskiego przedsiębiorstwa państwowego w celu budowy gazociągu i obejścia międzynarodowych sankcji, należy określić jako nadużycie formy prawnej fundacji — mówi Stephan Ohme, ekspert finansowy Transparency.
Rosyjskie miliony w tle?
"Die Welt" zaznacza również, że fundacja nie wpisała rosyjskiej spółki do rejestru sponsorów, a to stanowi naruszenie ustawy o praniu brudnych pieniędzy, co już zostało zgłoszone do Ministerstwa Finansów i Federalnego Urzędu Administracyjnego.
"Ponieważ brak jest "twardych" powodów, dla których Schwesig opowiada się za Nord Stream 2, wielu mieszkańców Meklemburgii podejrzewa, że najbardziej interesuje się ona zyskami fundacji klimatycznej. Czyli rosyjskimi pieniędzmi, które do niej wpływają" — podsumowuje dziennik.